Już jakiś czas temu spodobały mi się wersje sesji świątecznych realizowane na zewnątrz, w plenerze. I w tym roku spełniłam jedno ze swoich marzeń – zrealizowałam sesję z autem na szkółce leśnej. Jarałam się tym już na etapie samego pomysłu, a gdy przyszło do jego realizacji, każdy etap i kolejne odhaczone zadanie dawało jeszcze większą ekscytację. Czym bliżej celu było również wiele wątpliwości, ale jeśli robisz to co kochasz, to sprawia Ci to przyjemność. W najgorszym wypadku pomyślałam że obfotografuję całą rodzinę 😀
Najwięcej czasu zabrało mi znalezienie samochodu. Myślałam o jasnym albo czerwony… Może jakiś garbus, albo maluch, a może coś z paką…? Skąd wziąć takie auta i to jeszcze w stanie reprezentatywnym, aby dobrze wyglądały na zdjęciach. Jak się na szczęście okazało, był on bliżej niż przypuszczałam! Wspaniale mieć znajomości i kontakty, nawet po wielu latach <3
Kolejnym “problemem” było miejsce. Wymarzyłam sobie las – choinki… Szukałam miejsca naturalnego, uroczego, jakiegoś zakątka, w którym moglibyśmy działać. Jednak niedługo potem uświadomiłam sobie, że jeśli będzie to las, ciężko będzie tam dotrzeć i może być problem z zasięgiem… jak wytłumaczę ludziom, gdzie mają dojechać? Jak się ze mną skontaktują? Jak dojechać do lasu samochodem, żeby nic nie urwać i jeszcze mieć piękną choinkową scenerię? Wszystko to zaczęło wydawać się niemożliwe… Gdy już prawie mój plan legł w gruzach dostałam olśnienia! Przecież na większości szkółek drzew i krzewów sprzedają choinki – muszą mieć je u siebie! I tak oto znalazłam właścicieli Szkółki Drzew i Krzewów w Żmigródku, a następnie przekonywałam ich, że to fantastyczny pomysł! Że ich choinki stanowią świetną scenerię, że nic nie zniszczymy i że nikt w najbliższej okolicy czegoś takiego jeszcze nie zrobił… I udało się! Za co bardzo serdecznie dziękuję! Dziękuję za zaufanie, za dostrzeżenie potencjału i za współpracę. Mam nadzieję, że to nie ostatnia 😉
A jakie było zdziwienie tych wszystkich osób, gdy w październiku mówiłam o świętach i sesji w choinkach 😀 musicie to sobie wyobrazić! Było wiele pytań i wątpliwości – ale tak bez śniegu? Będzie za ciepło. Za zielono. Może będziemy grabić liście przed? A może sztuczny śnieg? Tak naprawdę w trakcie realizacji sesji próbnych napotkaliśmy na jeden problem, którego nikt z nas nie przewidział… komary! To był koszmar… W momencie zachodu słońca nie dało się od nich opędzić… Faktycznie było ciepło, nie spodziewałam się, że w październiku wrócą do nas komary… Ale teraz już wiemy i wyciągamy wnioski na przyszłość 😉
Jedynym problemem jakiego nie miałam to dekoracje – Magda jest mistrzynią. To ona towarzyszyła nam w przygotowaniach do ślubu, planowała i odpowiadała na moje zachcianki. Gdy wymyśliłam drzewa, postawiła drzewa! <3
Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych – wiedziałam, że mogę marzyć i wymyślać… Znalazła stare sanki, krzesełko, 2 pary łyżew… wszystko z tradycją i historią… To dopiero był klimat! Do tego piękne wianki, prezenty, latarnie i dekoracje. Nawet gdy powiedziałam o snopkach przywiozła je własnym autem! Istne szaleństwo <3 ale za to właśnie kocham ludzi, z którymi pracuję – potrafią szaleć i realizować zachcianki.
Na koniec dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w sesjach próbnych – dzięki, że daliście się przekonać, znieśliście złe warunki pogodowe (komary) i byliście gotowi na moje propozycje. Ja jestem zadowolona, jednak pozostaje niedosyt i już mam apetyt na kolejną edycję za rok!